Zapewne wielu z Was podczas wyboru jakiegoś sprzętu kieruje się nie tylko opiniami innych, ale też recenzjami. Te jednak tworzone są tylko na nowym sprzęcie, które testujący otrzymał na pewien czas. Jak zatem będzie wyglądała recenzja sprzętu używanego już dłuższy czas?
Podejrzewam również, że spora część z Was, kupuje telefon bezpośrednio od operatora. Może to i dobre rozwiązanie, zwłaszcza, że kosztuje on wtedy tyle co nic. Jest jednak tutaj mały problem, który przynajmniej w moim wypadku był dość widoczny. Operatorzy często dorzucają od siebie jakieś dodatkowe oprogramowanie, które może i jest w porządku, ale niezbyt do czegoś się przydaje. Koniec końców, z czasem przychodzą różne aktualizacje systemu czy aplikacji i okazuje się, że takie programy tylko niepotrzebnie zajmują pamięć. Często również są zasobożerne i można częściowo na nie zwalić to, że telefon działa wolniej.
Dlatego tym razem postanowiłem (co sam zresztą polecam), na miarę możliwości (finansowych rzecz jasna) kupić telefon prosto z salonu. Mi głównie to przyświecało, gdy dokonywałem zakupu telefonu.
Xiaomi Mi A1, bo ten sprzęt wezmę dziś na warsztat posiadam ponad półtora roku. W tamtym momencie (listopad '17) miał być flagowym modelem marki, która w Polsce wówczas miała na rynku znaczenie troszkę ponad marginalne. Prawdę mówiąc, to po jego nabyciu zupełnie się temu nie dziwiłem.
Nie wchodząc w zbytnie szczegóły techniczne, które na dłuższą metę nie są zbyt istotne, skupię się tylko na najważniejszych kwestiach. Ekran ma 5,5 cala (13,97 cm) przekątnej. W środku mamy 4 gigabajty pamięci RAM, 8-rdzeniowy procesor o częstotliwości 2-óch gigaherców, 32/64 (w zależności od wersji) gigabajty pamięci wewnętrznej. Gdyby komuś było mało, to może ją sobie powiększyć o kolejne 128 giga. Od razu cofnąłem pamięcią do komputera, który posiadam od 2010 roku, który parametrami jest bardzo daleko z tyłu. Ba, niektóre komputery jeszcze jakiś czas mogły poszczycić się podobnymi parametrami. Miałem nadzieję, że przynajmniej teraz nie będę musiał poświęcać część plików/aplikacji, by zrobić miejsce dla innych, oraz nie będzie dochodziło do zawieszek. Prawie się nie myliłem.
Ważną sprawą przy wyborze telefonu (o ile nie najważniejszą) jest wygląd. Co prawda, jest to rzecz gustu, ale Mi A1 może się podobać. Ma zupełnie ładnie zaokrąglone boki i kanty, zarazem pozbawiony jest zbędnych udziwnień. Przyciski i złącza są umiejscowione prawidłowo - na prawym boku przyciski do regulacji głośności oraz blokady ekranu, od spodu mamy złącze słuchawkowe, głośniki, oraz gniazdo USB typu C, na lewym - szufladkę na kartę SIM oraz microSD, zaś u góry - mikrofon. Z tyłu mieści się samowyzwalacz, 2 aparaty oraz czytnik linii papilarnych, zaś z przodu - oprócz, rzecz jasna, ekranu 3 dotykowe przyciski pod jego spodem, głośnik, oraz kolejny aparat.
Na marginesie - jest to konstrukcja typu unibody, więc nie da się ot tak dostać do baterii, by w przepływie gniewu wskutek zawiechy móc ją szybko wyjąć. Zdarzyło się, że było to dość potrzebne.
Myślę, że warto zaznaczyć, że Mi A1 jest łudząco podobny do popularnego wówczas iPhone'a 6., zwłaszcza, gdy zakryjemy logo. Kilka razy nawet miałem sytuacją, w której ktoś pytał mnie, czy nie mam ajfonowskiej ładowarki!
Dość istotne jest to, że systemem operacyjnym jest czysty Android One (tudzież 7.1.2 Nougat). Sama jego obecność (plus brak śmieci od operatora) sprawia, że telefon działa naprawdę gładko i sprawnie, czasem wręcz za szybko! Wydajność jest powalająca. Nie kłamię, miewałem czasem wrażenie, że aplikacje zwyczajnie nie nadążają za telefonem. Jeżeli już był problem z wysłaniem wiadomości, to wynikało to tylko z braku zasięgu, albo po prostu braku połączenia z Internetem. Za to gry działają sprawnie i bez problemu, telefon czasem musi się zastanowić przy wyskakujących nagle reklamach (ale to chyba norma). Co ciekawe, z powodu "nienadążania" aplikacji raz nawet na pół godziny mi się zawiesił (sic!). Niestety, przez fakt konstrukcji typu unibody nie mogłem ot tak wyjąć baterii, ale wszystko wróciło do normy.
Dla kogoś (tak jak ja) nieprzyzwyczajonego do dość dużych telefonów (Mi A1 ma 5,5 cala, zaś wcześniej przeze mnie używane Huawei Y6 i LG Swift L3 - odpowiednio 5 i 3,5) na początku samo używanie go było małym problemem. Trzymając urządzenie w jednym ręku do dzisiaj mam problem, by kciukiem dotknąć lewego górnego rogu ekranu, więc żeby (przykładowo) dodać relację na Instagramie, muszę użyć dwu rąk. Nie pomaga również to, że jest on dość śliski. Przyznaję bez bicia, naprawdę zbytnio mi się spodobał, bym okrył go jakimkolwiek etui, więc jestem bardzo ostrożny przy używaniu go (a i tak zdarzyło mi się go upuścić).
Ale pomimo sporych gabarytów, jego używanie jedną dłonią nie sprawia problemów. Jest on stosunkowo lekki, zaś przyciski i czytnik są rozmieszczone w odpowiednich odległościach.
W dzisiejszych czasach bardzo istotna jest żywotność baterii. Nie bez powodu na rynku jest tyle powerbank'ów. Postanowiłem któregoś razu sprawdzić, ile czasu jest w stanie pracować bateria bez ładowania przy normalnym użytkowaniu (czyli z włączonym internetem, słuchaniem muzyki etc.). Naładowawszy baterię do maksa o 6 rano jednego dnia, ta odmówiła posłuszeństwa dopiero koło godziny 20 następnego dnia! Od tamtego czasu aż tak jej nie forsuję, ale mniej więcej 16 godzin jest w stanie pracować. Może to i nie jest nie wiadomo ile, ale nie potrzebuję mieć przy sobie powerbank'a, zaś telefon mam, jak wspomniałem, ponad półtora roku. Niezły wynik.
Co istotne, telefon nie jest wyposażony w popularne złącze mikro-USB, lecz USB-C. Oznaczało to, że przez pierwszych kilka miesięcy musiałem mocno uważać, żeby nie zgubić ładowarki, bo nawet ciężko było znaleźć podobną, która nie byłaby najtańszą możliwą podróbką. Niestety, jakiś czas temu pojawiły się u mnie dziwne problemy ze złączem. Pomimo wizyty w serwisie i wyczyszczenia złącza, nie każde podłączenie telefonu do prądu równa się jego ładowaniu. Wywęszyłem jednak problem, lecz pojawiło się jedno małe ale: tutaj mocno wkurzyłem się na Xiaomi za niezgodność informacji z rzeczywistością. Wypełniwszy zgłoszenie reklamacji udałem się do serwisu, gdzie dowiedziałem się, że owszem, gwarancja wynosi 2 lata, ale tylko dla urządzeń wyprodukowanych po listopadzie '18! Wszystkie wcześniejsze mają tylko rok gwarancji. Co więcej, trzeba się naprawdę mocno wczytać, żeby tą informację znaleźć. Oj Xiaomi, minusujecie!
Podobne problemy miałem ze złączem słuchawkowym i słuchawkami w ogóle. Przez tych kilkanaście miesięcy zużyłem już chyba ze 4 komplety a i z tymi, które posiadam są małe problemy. Zaczyna się od przerywania dźwięku w jednej z nich, a potem w ogóle jedna słuchawka przestaje działać. Nie mam pojęcia czemu. Tutaj pozwolę sobie zrobić małą reklamę: póki co, najlepiej spisywały się kupione za kilkanaście złotych słuchawki firmy Vakoss (dostępne w E.Leclerc).
Na początku byłem również święcie przekonany, że wspomniane dwa aparaty dotyczą zarówno tylnego, jak i przedniego. Nic bardziej mylnego! Z tyłu mamy 2 aparaty, każdy o rozdzielczości 12-tu megapikseli, zaś przedni - 5 megapikseli. Czy to dużo? Liczby to nie wszystko. Osobiście na jakość fotek nie narzekam, ale jednak zwykły aparat fotograficzny o takiej samej rozdzielczości spisuje się o wiele lepiej. Inna sprawa, że do tego właśnie jest stworzony.
Jeszcze jeden minus, jaki dostrzegłem to pewien niuans związany z przyciskiem blokady ekranu. Podwójne jego naciśnięcie powoduje uruchomienie aparatu, ale dzieje się to nawet wtedy, gdy telefon chcemy po prostu odblokować. A jak wiadomo, dłonie trochę drżą, więc często zdarzało mi się uruchomić aparat zamiast odblokować telefon.
Wspomniałem już o dość dużej wielkości telefonu, nie wspomniałem jednak o samym ekranie. Nie mogę mu nic zarzucić. Z jednej strony jest naprawdę ciemny, ledwo widoczny nawet w nocy, z drugiej - w nocy może robić wręcz za ładowarkę. Oczywiście reguluje się to na pasku po przesunięciu palcem w dół od górnej krawędzi. Przy takich gabarytach plusem jest to, że po bokach odległość ekranu do krańca obudowy jest względnie spora, dzięki czemu można być spokojnym o to, czy nie naciśnie się czegoś przypadkiem. Mimo to, polecam zaopatrzyć się w szkiełko ochronne, ale to chyba przy każdym obecnym telefonie.
Ach, jeszcze mały drobny szczegół - Mi A1 nie posiada NFC, więc zapłacenie telefonem nie wchodzi w grę. Nie jest to może bardzo popularny sposób płatności, ale widziałem kilka osób, które dokonywały ich właśnie w taki sposób. Posiadając Mi A1 nie byłyby w stanie tego zrobić. Ale dla mnie jest to w sumie bez znaczenia.
Reasumując, telefon oferuje naprawdę wiele, ma bardzo mocne parametry, zaś gdy porównamy to do ceny to robi się wręcz oszałamiająco. Minusem są problemy ze złączami (nie tylko w moim egzemplarzu, znalazłem ładnych kilka wpisów na forach traktujących o tym), lecz chyba tylko do tego mogę się przyczepić.
Tak jak wspomniałem, te ponad półtora roku temu był to główny model chińskiego potentata. W tym momencie są co prawda dostępne nowe modele, równie imponujące stosunkiem parametrów do ceny. Wtedy kosztował mnie około 1200 złotych + szkło ochronne, teraz można nabyć go za około połowę tej ceny.
Myślę, że nie jest to moja pierwsza recenzja sprzętu elektronicznego. Jeśli tylko uda mi się go wskrzesić, to postaram się omówić niejaki Telefunken Selfie TS2, który kupiłem za niespełna stówkę. Nie, nie mylicie się. Tak, to był model nówka sztuka. Ale to wtedy, gdy uda mi się go uruchomić, a nie wiem co mu się stało. Z drugiej strony - ze 2 lata leżał w szafce.
Komentarze
Prześlij komentarz