O ile Azerowie tłukli się z Ormianami w Górnym Karabachu jeszcze przed odzyskaniem niepodległości przez oba kraje (czyli już ponad 30 lat), to tak krwawo jak teraz nie było jeszcze nigdy. Oba kraje ogłosiły stan wojenny, do gry wjechał ciężki sprzęt a ludzie zaczęli masowo ginąć. O co tam tak naprawdę chodzi?
Rejon Kaukazu to takie azjatyckie Bałkany. Etniczno - administracyjny burdel, przenikanie się kultur i stronnictw, w dodatku podsycany przez państwa ościenne. Zapewne obecnych działań zbrojnych nie byłoby, gdyby jeszcze za czasów ZSRR, teren Karabachu nie został wcielony do Azerskiej SRR (a nie Armeńskiej, tak jak powinien). Po 1991 roku, granice byłych republik nie zostały zmienione, wskutek czego Stepanakert i okolice, zamieszkałe w ponad 90% przez Ormian znalazły się w granicach innego kraju.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak jako Polacy mamy podobnie - Wileńszczyzna jest nadal zamieszkiwana w znacznej ilości przez Polaków, zaś w niektórych rejonach stanowimy nawet większość. Z tą jednak mała różnicą - kulturowo do Żmudzinów czy Białorusinów nie jest nam tak daleko, w końcu kiedyś współtworzyliśmy jeden organizm państwowy.
Na Kaukazie jest jednak inaczej - o ile Gruzję i Armenię nie dzieli jakaś kulturowa przepaść, o tyle Azerowie są Muzułmanami a jedyne co łączy Armenię i Azerbejdżan to rolnictwo. Język, religia czy kultura są już zupełnie odmienne. Co więcej, Ilhan Olijew (prezydent Azerbejdżanu) realizuje ideę laicyzacji społeczeństwa. Czegoś, co Ormianom jest zupełnie obce - oni wszak są dumni z bycia najstarszym chrześcijańskim krajem świata (książę Tyridates przyjął chrzest w 301 r.n.e).
Mamy więc pierwszy punkt zapalny - kultura, a raczej brak akceptacji innej.
![]() |
Jak widać, mamy tu mały administracyjny chaos |
Grograficznie nie jest lepiej - Górski Karabach stanowi niedużą, acz istotną część całego Azerbejdżanu. Co prawda, tylko 1,54% populacji, ale już 13,2% powierzchni. Co więcej, niedaleko stamtąd do Nachiczewanu, Azerskiej enklawy na terytorium Armenii.
Jakby tego było mało, Serż Sarkisjan, prezydent (2008-2018) i premier (2007-2008 i 2018) Armenii, pochodzi ze Stepanakertu i do dziś działa w sprawie Ormian zamieszkujących Azerbejdżan.
Z drugiej strony - wspomniałem wyżej o Ilhamie Olijewie, prezydencie (de facto naczelniku) Azerbejdżanu. Korzystając z bogatych źródeł ropy naftowej, modernizuje on kraj, lecz w tym wszystkim wprowadza dyktaturę i laicyzację. W więzieniach osadzani są artyści, dziennikarze czy politycy jawnie się temu sprzeciwiający (więcej o tym można dowiedzieć się tutaj), wolność słowa jako taka nie istnieje. Jasnym jest, iż tradycjonalistyczni Ormianie są mu w tym przeszkodą.
Od lipca sytuacja zaczęła się coraz mocniej zaogniać, aż dzisiaj rano poinformowano o ostrzale Stepanakertu przez siły azerskie i zajęciu kilku miejscowości. Ormianie dłużni nie byli i strącili kilka śmigłowców i dronów, liczba ofiar ludności cywilnej nie jest znana.
Do gry wchodzą jednak sąsiedzi - do Azerbejdżanu za pieniądze Turcji przybywają syryjscy dżihadyści działający w Syryjskiej Armii Narodowej, walczący już wcześniej przeciwko Kurdom. Mieli oni być jeszcze przeszkoleni i otrzymać nawet 5000$ za 3-6 miesięcy walk w Azerbejdżanie. Proceder ten trwać miał już od kilku tygodni.
Armenia jest też swoistą kulą u nogi Turcji. Ankara do dzisiaj nie przyznała się do dokonania dwóch fal ludobójstwa na Ormianach, co blokuje jej możliwość wstąpienia w struktury Unii Europejskiej czy Rady Europy.
Azerowie mają już (a będą mieli jeszcze większą) pomoc od Turcji. Niewykluczone zaś, iż Armenia takową otrzyma od Rosji. Ta również może mieć swój interes, wszak jest głównym dostarczycielem ropy naftowej do Europy Wschodniej, zaś Azerbejdżan (obok Norwegii) mógłby być alternatywnym jej dostawcą i odebrać szeroki rynek zbytu.
Gruzini kiedyś doszli do wniosku, iż warto pójść na pewne ustępstwa z Abchazami (i vice versa), ale dzięki temu czerpać korzyści z turystyki (Abchazja leży nad licznie odwiedzanym Morzem Czarnym). Czy Ormianie i Azerowie będą w stanie wypracować jakiś konsensus?
Niestety, wątpię.
Komentarze
Prześlij komentarz